[Ciemnooka
poczekała aż przyjaciółka zaśnie, a potem przeszła do swojego
posłania i zasnęła.]
Cho obudziła się z
przeświadczeniem, że o czymś zapomniała, jednak uznała, iż to
absurd. Nie warto było zaprzątać sobie głowy bzdurami, bo w końcu
nadszedł ten ważny dzień – 5 stycznia. Jej urodziny. Nie
spodziewała się wielu prezentów, zwłaszcza po kłótni z
przyjaciółkami. Miała rację. W nogach jej łóżka stała malutka
kupka podarunków. Chang zaczęła przeglądać paczuszki. Orzechowe
ciasteczka od mamy, złoty scyzoryk od taty oraz słodka czapka od
Domi. Tylko tyle. Smutna Krukonka ubrała się w pośpiechu i wyszła
z pustego już dormitorium.
Dziewczyna pobiegła
na śniadanie. Kiedy grzebała widelcem w zaschłej jajecznicy,
podeszła do niej Hermiona Granger.
-Wszystkiego
najlepszego ! - zawołała.
-Skąd
wiedziałaś...?
-Od Domenici
Atrossi. Mam dla ciebie coś fajnego... książkę !
-Och... Su...
super... - bąknęła speszona Cho.
Hermi podała jej
księgę. Jej tytuł brzmiał „Kwiaty dla czarnowłosej”.
-Coś dla mnie –
uśmiechnęła się.
-No raczej –
krzyknęła Gryfonka i usiadła koło niej.
Przez chwilę
patrzyły na siebie rozradowane. Nagle dołączył do nich kolejny
gość – Seamus.
-Najlepszego ! -
krzyknął i wyciągnął zza pleców... gitarę przewiązaną złotą
wstążką.
-To dla mnie ?!
-A dla kogo...?
Należy ci się, słyszałem, że grasz przepięknie.
-Dziękuję,
dziękuję, dziękuję ! Jesteś taki słodki !
Cho rzuciła się
chłopakowi na szyję, a ten przycisnął ją do siebie. Hermiona
wytrzeszczyła oczy. Po chwili Chang uświadomiła sobie co robi i
odsunęła się od Seama. Speszona, uśmiechnęła się do niego
słodko. Wtem usłyszeli szorstki głos:
-No, no, no...
Seamus Finnigan, kolejna zdobycz Cho Chang...
Cała trójka
podniosła głowy i ujrzeli Harry'ego, Rona oraz Ginny.
-Odwal się,
Weasley... - warknął Seam.
-Masz coś do niego
?! - natarł na niego Potter.
-Stop ! - wrzasnęła
Cho, a wszyscy na nią spojrzeli – Przestańcie się przeze mnie
kłócić ! Niedawno byliście przyjaciółmi. Spójrzcie, co się z
wami stało ! Nawet Hermiona odeszła z tego zazdrosnego kręgu. A
ty, Harry... Mógłbyś przestać szydzić ze mnie ?! Przypominam, iż
ty mnie zdradziłeś i to z tą wiewiórką, która teraz wisi na
twoim łokciu ! Co ja mam zrobić, żeby się od ciebie uwolnić ?
Przecież...
Nie dokończyła, bo
Wybraniec wpił się w jej usta przyciskając do ściany. Poczuła
jego smak, ten niezwykły, ciepły oddech. Znów przepełniło ją
poczucie bezpieczeństwa, którego już nie znała. Po prostu zaparło
jej dech w piersiach. Znów zaczęła wierzyć, że kocha Pottera.
Tę chwilę zepsuł
Seamus, który odciągnął od niej czarnowłosego i przyłożył mu
różdżkę do gardła. Wściekły niebieskooki ciężko oddychał.
-Nie dotykaj jej,
szmaciarzu... Nie tymi brudnymi łapami... - wycharczał.
-Przestań, Seam. -
poprosiła Chang.
Chłopak spojrzał
na nią wściekły, ale puścił Gryfona, a ten ruszył z
przyjaciółmi do wyjścia, nawet się nie oglądając.
-Przepraszam, ale
kiedy to zobaczyłem... - Seamus schował twarz w dłoniach.
-Nie przejmuj się...
Ja muszę lecieć na lekcje, na razie. - Krukonka zostawiła Seama
oraz Hermionę i poszła na lekcje.
~
Cho nie mogła się
skupić. Na zielarstwie wszystko mieszało jej się w głowie, kilka
razy została ugryziona, na transmutacji zamiast zamienić sowę w
poduszkę, zamieniła ją w koszulkę z piórami przy dekolcie, a na
zaklęciach tak się zamachnęła różdżką, że trafiła Domi
prosto w oko. Tylko ona jedna z nią rozmawiała, więc Chang miała
szczęście, iż Domenica potraktowała ten zamach jako żart.
Podczas ostatniej
lekcji Krukonka przeżywała lekkie załamanie nerwowe. Snape chyba
zauważył w jakim jest stanie, więc jeszcze bardziej się na nią
uwziął.
-Droga panno,
przypominam, iż problemy uczuciowe nie mogą odbijać się na
lekcjach. Ta twoja gorycz, Chang, przelała się chyba do eliksiru,
który miał być przeźroczysty, a przypomina BUDYŃ ŚMIETANKOWY –
syczał, mieszając drewnianą łyżką w jej kotle.
Dziewczyna zacisnęła
usta, starając się nie wybuchnąć płaczem. Wiedziała, że nie
może dać temu staremu głupcowi satysfakcji.
-Przepraszam,
chciałam zrobić szampon, przydałby się panu na włosy... Ale to
chyba też podziała, przynajmniej można będzie stać przy panu
bezpiecznie, nie narażając się na pomoczenie... - wypaliła,
patrząc mu w oczy.
Klasa wstrzymała
oddech, a Severus pobladł.
-Za mną... Chang...
Do dyrektora... JUŻ !
Wściekli nauczyciel
i uczennica poszli do gabinetu Dumbledore'a. Kiedy do niego weszli,
Cho doznała szoku. Pierwszy raz tam była, jednak Harry opowiadał
jej o nim. Spojrzała na klatkę w samym rogu.
-To musi być
Fawkes... Wspaniały... - pomyślała, spoglądając na feniksa.
W tym czasie Snape
wyjaśnił panu dyrektorowi o co chodzi. Kiedy skończył, siwowłosy
wyprosił go z gabinetu.
Zarumieniona
Krukonka stała ciągle w tym samym miejscu, wijąc się pod
świdrującym ją wzrokiem dyrektora.
-A więc... - zaczął
Dumbledore – Co się z tobą dzieje ? Pamiętam cię, Cho, jako
bardzo mądrą i spokojną dziewczynę. Jak mogłaś tak narazić się
profesorowi Snape'owi ? Dobrze wiesz, iż Severus nie należy do
tolerancyjnych i łatwo wybaczających ludzi.
-Przepraszam,
dyrektorze... Ja... ja... Ja jestem ostatnio bardzo zmęczona i
nieprzytomna. Po prostu mi się wyrwało.
-Dobrze. Nie będę
cię karał, ale masz iść do profesora Snape'a i go przeprosić.
Zrozumiałaś ?
Cho pokiwała głową
i wyszła z gabinetu.
~
Czarnowłosa stała
przed Severusem ze spuszczoną głową. Profesor nadal był wściekły,
patrzył na nią rozjuszonym wzrokiem.
-Co mi z twoich
przeprosin ? Myślisz, że zapomnę o wszystkim ? O tym upokorzeniu
? Nie myśl sobie, moja panno. Jednak będę miłosierny. Nie dam ci
szlabanu. Ale... Jeszcze jeden wybryk, a będziesz miała
przechlapane – wysyczał.
Chang tylko
spojrzała na niego.
-Na co czekasz ?!
Idź ! - krzyknął Snape.
Krukonka odwróciła
się na pięcie i wybiegła z pomieszczenia. Pędziła korytarzami w
kierunku pokoju wspólnego Ravenclawu. Nagle przebiegła przez...
Szarą Damę. Poczuła tak lodowate zimno, że się przewróciła.
Helena odwróciła się i spojrzała na dziewczynę.
-Cho Chang ? –
spytała melodyjnym głosem.
-Tak, to ja.
-Przybyła do ciebie
twa ciotka. Czeka w gabinecie profesora Flitwicka.
-Dzie... Dzię...
Dziękuję... - wyjąkała zdziwiona czarnowłosa.
Duch odszedł, a Cho
popędziła w przeciwnym kierunku. Bardzo cieszyła się na spotkanie
z ciocią Vicki. Wreszcie zdyszana i rozczochrana, stanęła przed
ciotką. Flitwick, cały w uśmiechach, wyszedł z gabinetu, a
Krukonka rzuciła się na Puchonkę, ściskając mocno jej szyję.
-Och, ciociu... Tak
za tobą tęskniłam...
-Ja za tobą też,
mała. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Mam dla ciebie
specjalny prezent. Przybył prosto z Włoch...
-Co to takiego ? -
zdziwiona Cho uniosła brwi.
Ciotka tylko
uśmiechnęła się i sięgnęła ręką po koszyk, który leżał
koło biurka profesora. Chochi zauważyła, że coś pod kocykiem
okrywającym kosz się ruszało. Vicki uniosła koc w biało-różową
kratę, a spod niego wyjrzał... kotek. A właściwie mordka całkiem
białego kotka. Miał długie, piękne wąsy, malutki i różowiutki
nosek oraz duże oczy o barwie miodu. Kot wysunął z koszyka jedną
łapkę, sprawdzając teren. Po chwili również druga łapka
wylądowała na podłodze, a zwierzak wyszedł cały z kosza. Cho
mogła podziwiać jego srebrzystą sierść, połyskującą w świetle
poranka, poruszającą się na lekkim wietrze jak kłosy zboża.
Nieświadomie schyliła się i dotknęła ręką puszystego ogona
kiciusia. On sam spojrzał na nią, po czym skoczył ku jej
wyciągniętej dłoni i począł łasić się do niej.
-Jest piękny. Dla
mnie ? - westchnęła urzeczona Cho.
-Tak, dla ciebie.
Właściwie to nie jest on, tylko ona. Przyjaciółka z Włoch dała
mi znać, że ma kotki do oddania, a ja się zgodziłam, więc
zwierzak przypłynął do mnie promem. Linzi, moja przyjaciółka,
napisała mi w liście, iż kotek to dziewczynka i reaguje tylko na
dość dziwne imię: Fevanna. Ale Linz przyzwyczaiła ją także do
zdrobnienia Fevi, więc nie masz się o co martwić.
-Fevanna... Brzmi
magicznie... - szepnęła Chang, wpatrując się jak urzeczona w
kotkę.
-Tak... Nawet dla
nas, czarodziejów – zaśmiała się ciocia – Ma trzy miesiące.
-Ach, ciociu... Jak
ja mam ci dziękować ?
-To drobiazg.
Przez dobrą godzinę
dziewczęta rozmawiały, śmiały się, bawiły z Fevi. Cho prawie
zapomniała o swych smutkach. Jednak kiedy nadszedł czas pożegnania
z ciotką, znów powróciły jej lęki. Ciocia zapewniła ją, że
wkrótce się spotkają, jednak chyba nawet ona sama w to nie
wierzyła. Chang czuła, jak łamie się jej serce, kiedy patrzyła,
jak Vicki odjeżdża powozem w kierunku Hogsmeade. Tak bardzo chciała
jechać z nią. Mimo to, w końcu musiała stawić czoło swoim
problemom. Odetchnęła i ruszyła w kierunku Wielkiej Sali. Liczyła
na to, że zdoła odnaleźć Hermionę. Nie chciała być teraz sama,
a Domi była pewnie z Van i Eli. A ich w szczególności nie chciała
spotkać. Jednak kiedy weszła do sali, uczniowie kończyli już
obiad, ale Gryfonki nie było. Jako że Chang nie była głodna,
zaczęła zastanawiać się, gdzie mogłaby być Hermi. Sprawdziła w
bibliotece, na mroźnych błoniach, lecz nie znalazła jej. Musiała
być w pokoju wspólnym Gryffindoru. Miała ogólne pojęcie gdzie on
się znajduje, toteż ruszyła w kierunku zachodniej wieży, na
siódme piętro.
Kiedy zobaczyła
portret Grubej Damy, wiedziała, iż jest u celu. Stanęła przed nim
i popatrzyła zdezorientowana na kobietę.
-Hasło ? - zapytała
grubym głosem.
-Eee...
Cho nie miała
pojęcia, co powiedzieć. U nich trzeba było odpowiedzieć na
pytanie, lecz Gryfoni tak nie mieli.
Pewnie długo
stałaby przed portretem, lecz nagle odchylił się, a ze środka
wyszedł... Seamus.
-Och, cześć.
Czekasz na kogoś ? - uśmiechnął się.
-Hmm, czy mógłbyś
zawołać Mionę ?
-Jasne.
Seam odwrócił się
i wszedł z powrotem do pokoju. Po chwili wrócił.
-Zaraz przyjdzie,
teraz czyta ogromną księgę. - zaśmiał się jeszcze bardziej.
Chochi także
przywołała na twarz uśmiech.
-Dlaczego nie było
cię na obiedzie ? - zapytał.
-Ciocia przyjechała
mnie odwiedzić i wręczyć mi prezent urodzinowy.
-I co dostałaś ?
-Kotka. To znaczy,
kotkę. Wabi się Fevanna, w skrócie Fevi. Jest cała biała.
-Wow, super. Gdzie
teraz jest ?
-Siedzi w naszym
pokoju wspólnym i pewnie się nudzi. Pomyślałam, że mogłabym
zapoznać ją z Krzywołapem, kotem Hermi. Byłoby im raźniej.
-Super. Słuchaj,
skoro już tu jesteśmy, chciałem o czymś pogadać... O nas.
Chang zmroziło. O
czym on chciał jej powiedzieć ?
-O co ci chodzi ?
-Dobrze wiesz, że...
podobasz mi się... I wiem, iż ja tobie też się podobam.
Moglibyśmy spróbować... no wiesz... Być razem. Być parą.
-Och... -
wykrztusiła Cho.
Seamus podszedł do
niej i objął ją w pasie. Powoli przybliżał usta do jej ust,
jednak w ostatniej chwili Chochi delikatnie go odsunęła.
-Seam... Jesteś
naprawdę fajnym chłopakiem, każda dziewczyna pewnie chciałaby z
tobą być, ale... ale... Ja teraz potrzebuję tylko przyjaciela. A
nawet gdybym miała być z kimś, to byłby to ktoś wyjątkowy... A
ty taki nie jesteś, bynajmniej dla mnie... Przykro mi ! -
powiedziała łagodnie.
Seamus stał w
miejscu, jakby go zamurowało, a Cho wyślizgnęła się z jego
ramion. Patrzyła na niego delikatnie. Nagle coś ją tknęło.
-O Boże... -
wyszeptała.
-Co się stało ?
-Zrozumiałam coś,
co powinnam wiedzieć już dawno... Gdzie jest Harry ?
-Mają trening
quidditcha, a co ?
W tym momencie
dołączyła do nich Hermiona.
-Przepraszam, że
tak późno... Coś się stało ? - zapytała, jednak Chochi puściła
się już biegiem w kierunku schodów.
-IDĘ POWIEDZIEĆ
POTTEROWI, ŻE GO KOCHAAM !!! - wrzasnęła Krukonka.
-CO ?!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :)
Przepraszam, rozdział miał być przed wakacjami, ale jakoś nie miałam weny. Ani czasu. Jubileusz, dopiero 10, ale zawsze coś. Pozdrawiam :)
Hejka :D
OdpowiedzUsuńKurcze... troszkę mnie to zdenerwowało, że z przyjaciółek Cho tylko prezent urodzinowy dała Domi. Wiem, że się tamte pokłóciły, no ale... w końcu to urodziny Chochi!
Hmm... to miłe, że Hermi dała prezent Cho. Także Seamus ^.^ . Kurcze... ona ma kotka! Też chcę xD :D ! No no no... Finnigan chce z nią chodzić. Myślałam, że się zgodzi. Końcówka mnie rozwaliła! Może Harry i Cho będą razem? Czekam na NN !
Całuski ;**
O Boże, Boże, Boże!
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą pochłonęłam całego twojego bloga i choolerrrnie mi się podoba, no!
Normalnie jestem chwilowo pod wpływem takich emocji, że nie wiem czy coś sensownego wyjdzie z tego komentarza xd
Aż mam ochotę napisać coś potterowskiego xd
Miło, że ciocia postanowiła ją osobiście odwiedzić ^^
W ogóle, SEAMUS! Jak Cho mogła go nie chcieć?! Tosz to taki ideał! Ale jak ona nie chce, to ja z chęcią wezmę ...
Leeć, Cho, leć do Harrego!
Podziwiam ją, najpierw nie chce faceta, dwie minuty później - MUSZĘ POWIEDZIEĆ HARREMU, ŻE GO KOOOOCHAM xd
Dawaj szyyyybko NN! < 3
Kocham Cię normalnie za to opowiadanie! < 33 ; **
PS. Zapraszam na mojego nie potterowskiego bloga - http://echo-twoich-slow.blogspot.com/
^^
Uuuu, dziękuję za to wyznanie <3 :D
Usuń