wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział XI


[-IDĘ POWIEDZIEĆ POTTEROWI, ŻE GO KOCHAAM !!! - wrzasnęła Krukonka.

-CO ?!]

Cho biegła korytarzami, jakby ją smok gonił. W końcu wybiegła przez drzwi wejściowe i popędziła błoniami. Wytężyła wzrok i ujrzała wszystkich zawodników Gryffindoru, latających w powietrzu. Nagle wszyscy wylądowali i ruszyli do szatni tylko jedna osoba została na miotle. Domyśliła się, że to był Harry. Tylko nie miała się jak do niego dostać. Zastanowiła się głęboko. Kiedy już wpadła na pomysł, zatrzymała się gwałtownie, wyciągnęła różdżkę, skierowała ją ku górze i wyszeptała zaklęcie:

-Accio Kometa dwa sześćdziesiąt...

Rozejrzała się uważnie. Po chwili zobaczyła miotłę, szybującą do niej. Złapała ją w powietrzu i przecięła niebo, lecąc w żółwim tempie ku czerwonej plamce koło okrągłej tyczki. W końcu dotarła. Harry odwrócony był do niej plecami. Wpadła na pewien pomysł. Cichutko podleciała bardzo blisko niego i powiedziała głośno:

-Przeszkadzam ?

Potter wzdrygnął się i błyskawicznie odwrócił. Spojrzał na nią zszokowany.

-Nie, skąd... Czy... czy... czy coś się stało ? - zapytał, nadal zdziwiony.

Chang odetchnęła głęboko. Robiło się coraz zimniej. Jej oddech zamieniał się w powietrzu w parę. W końcu przemówiła:

-Czy nadal ci na mnie zależy ?

-Tak. - odparł bez wahania.

-Wybaczam ci... - spojrzała w jego zielone oczy.

Chłopak nie powiedział nic, tylko skinął ku dole, aby wylądowali. Gdy ich stopy dotknęły ziemi, Harry mocno przytulił towarzyszkę. Chochi wdychała jego zapach, opierając głowę na jego plecach. Łzy ciekły ciurkiem po jej policzkach, spadając na czerwoną szatę Pottera.

-Wszystko w porządku ? - zapytał czule.

-Tak – odparła cicho.

Delikatnie odciągnął ją od siebie na odległość ramion i spojrzał na nią poważnie.

-Kocham cię. - stwierdził.

Dziewczyna także spojrzała na niego i przywołała na twarz lekki uśmiech.

-Ja ciebie też.



~



Harry i Cho siedzieli na błoniach, napawając się powoli topniejącym śniegiem. Dziewczyna wtulała się ufnie w Pottera, ten natomiast obejmował jej plecy ramieniem. Czuli się jak w niebie. Chłopak nadal nie mógł uwierzyć w to, że mu wybaczyła. Jednak dziwiło go coś jeszcze. Nie mógł zrozumieć, skąd tak nagła zmiana zdania. Chochi milczała w tej sprawie, więc nie naciskał. Nagle w oddali zamajaczyła czyjaś sylwetka. Szedł jakiś chłopak, obwiązany szalem Gryffindoru. Nie rozpoznali go dopóki nie podszedł bliżej...

-Seamus... - wykrztusiła Cho.

Seam nie patrzył jej w oczy. Unikając wzroku ciemnookiej, powiedział cicho:

- Profesor McGonagall cię wzywa, Potter. Chodzi jej chyba o Rona.

-Co się stało ? - zapytał Harry, wyginając gniewnie usta.

-Och, to chyba nic takiego. Był u Hagrida, coś mu paskudnie rozcięło nogę.

Czarnowłosy pokiwał głową i ruszył biegiem do zamku. Chang siedziała na ziemi, wstydliwie spuszczając głowę. Seamus nie odszedł, stał przy niej, kopiąc but kamykiem. W końcu Chochi wybąkała nieśmiało:

-Seam... Jak ci idzie ? To znaczy... Co u ciebie ?

Seamus wykrzywił usta w okropnej karykaturze uśmiechu.

-Całkiem nieźle, zważywszy na to, iż godzinę temu najważniejsza dla mnie dziewczyna boleśnie złamała mi serce.

-Seam... - zaczęła, ale chłopak jej przerwał.

-Nie potrzebuję twoich wyjaśnień. Rozumiem, serce, nie sługa... - zaśmiał się gorzko – Mógłbym to samo powiedzieć o sobie.

Nagle w jego oczach zabłysła taka tęsknota, takie pragnienie miłości i ból, że Cho zaschło w gardle i nie mogła się ruszyć. Chciała go jakoś pocieszyć, jednak wiedziała, iż nie może. Finnigan chyba błędnie odczytał jej milczenie i błagalne spojrzenie, bo nachylił się ku niej i szepnął:

-Chochi, jesteśmy sobie przeznaczeni....

Kiedy już tylko milimetry dzieliły go od jej ust, Cho odsunęła się gwałtownie.

-Ja, nie mogę... Harry...

-Rozumiem. Harry. - znów zaśmiał się gorzko, po czym odwrócił na pięcie i zniknął w padającym śniegu.

Chang skuliła się pod drzewem, pragnąc, aby coś ją okryło przed tym całym smutkiem. Pragnęła, aby zjawił się ktoś, kto pomoże jej jak patronus. Napełni uczuciem energii i nadziei na lepsze jutro. Nagle zauważyła jakąś osobę, stojącą w bramie. Nie wiedziała kto to, ale kiedy spojrzała na twarz tej osoby, wiedziała, że jej życzenie się spełniło.

Jej życie nagle rozbłysło.

Kimmy.



~



Kimiko Persival, mała czarownica, kuzynka Cho od strony mamy. Miała może z 3 latka. Praktycznie wychowała ją Chochi. Ciągle była pod jej opieką, przez ten czas bardzo się pokochały. Mała Kimmy nie mogła przeżyć jednego dnia bez Chang, a i ona tak samo. Jednak rok temu musiała wyjechać razem z ciocią czarnowłosej – Eldorą. W tamtym czasie Cho nie mogła znaleźć niczego szczęśliwego, wszystko przypominało jej Kim. A teraz ona zjawia się tu nagle bez zapowiedzi, idzie przez błonia razem ze swoją mamą. Chyba nie zauważyli Chang. Dziewczyna podbiegła do nich cicho, pewna, iż śni. Jednak to była rzeczywistość. Szła niedaleko nich, nie mogąc się napatrzeć na lśniące, czarne włosy dziewczynki i jej mądre, ciemne oczka. Wyglądała zupełnie jak ona. Przybliżyła się jeszcze bardziej, po czym zawołała:

-Kimmy !

Kimiko zaczęła się rozglądać. Nagle spojrzała prosto na Cho. Wyglądała, jakby ją zamurowało. Zaczęła biec w jej stronę, a ciemna pelerynką, powiewała za nią zamaszyście. Rzuciła się w ramiona Chochi.

-Cio, Cio, Cio... - powtarzała, zalewając się łzami.

Cho tuliła ją mocno do siebie, czując, jak jej serce rozpływa się pod wpływem tej małej istotki. Kiedy Kimiko ją puściła, Cho podbiegła do Eldory.

-Co tutaj robicie ? Dlaczego przyjechałyście ? - pytała.

-Wróciłyśmy na stałe, jednak Kimmy nie chciała czekać do wakacji, aż cię zobaczy, więc przyjechałyśmy. Mieszkamy w Hogsmeade.

-Wspaniale ! - zawołała Chang – Jutro się tam wybieram. Mogłabym oprowadzić Kim ?

-Oczywiście.

Cho uścisnęła ciocię. Po pewnym czasie Eldora stwierdziła:

-Musimy już iść.

Kimiko uczepiła się nogi Cho i nie chciała jej puścić. W końcu ciocia zabrała płaczącą Kimmy do gospody, a Chang została sama. Jednak wiedziała już, że jej życie się rozjaśniło.



~



-Nie zgadniesz kto przyjechał ! - krzyknęła Cho na widok Harry'ego.

Przez godzinę czekała na niego na dworze, jednak kiedy zmarzła, udała się do skrzydła szpitalnego. Na ławce przed drzwiami siedział Harry, dziwnie pochylony. Uznała, że po prostu jest zmęczony. Jednak kiedy podeszła bliżej, ujrzała jego zmartwioną twarz.

-Coś się stało ? - zapytała.

Potter nie odpowiedział, tylko ukrył twarz w dłoniach. Chang myślała, że już się nie odezwie, więc usiadła obok niego. Bardzo się zdziwiła, kiedy po chwili wymamrotał:

-Ron czuje się coraz gorzej... Pani Pomfrey nie może usunąć jadu z jego nogi.

Mimo iż Chochi nie przepadała za Weasleyem, zaczęła mu współczuć.

-Czy on... wie ? - spytała z troską.

-Tak. Jednak nie daje po sobie poznać, że się przejął. Dlatego widać, że bardzo go to boli. Pomfrey powiedziała, że... że... że może stracić nogę – wydusił z siebie.

-Och...

Cho chwyciła Harry'ego za rękę, ukrywając jego dłoń w swoich. Chłopak westchnął i powoli ją objął. Oparła czoło na jego szorstkim podbródku, wdychając zapach Pottera. Mimo że sytuacja była poważna, rozkoszowała się chwilą tylko we dwoje.

-No to... Kogo dzisiaj spotkałaś ? - Harry przerwał milczenie.

-Moją kuzynkę, Kimiko... I jej mamę, moją ciocię. Przyjechały tutaj, mieszkają w Hogsmeade, jutro będę oprowadzać Kimmy po wiosce.

-Myślałem, że jutro wybierzemy się razem – Harry zmarszczył brwi.

-Przykro mi, umówiłam się już.

Potter spojrzał na nią z wściekłością, ale nic nie powiedział, tylko zabrał rękę z jej ramienia i odsunął ją od siebie. Odwrócił się plecami do Chochi i wymamrotał:

-Pójdę zajrzeć do Rona. Do zobaczenia.

Wszedł do pomieszczenia i zostawił ją na korytarzu samą.



~

Cho nie była pewna, co miałaby zrobić w sprawie Harry'ego, jednak za bardzo cieszyła się myślą o spotkaniu z Kimmy, że nie zaprzątała sobie tym głowy. Uznała, że to taki męski foch i na pewno mu przejdzie. Chyba.

Był późny wieczór, kiedy Chochi wreszcie zasnęła. Cały czas myślała o Potterze. Czy go uraziła ? Ale czym ? Przecież miała prawo mieć własne życie i rodzinę. Nie należała wyłącznie do niego. Jednak wiedziała, że mimo to, nie opuści go. Za bardzo kochała tego zazdrosnego chłopaka.

Rano obudziła się bardzo późno. W pośpiechu wciągała na siebie rzeczy. Uczesała niedbale włosy, pędząc co sił w kierunku drzwi wejściowych. Już stała tam kolejka uczniów. Po chwili wyszli z zamku, przechodząc przez błonia. Kiedy w końcu Cho znalazła się w Hogsmeade, zdała sobie sprawę, że nie jadła śniadania. Jednak szła dalej. Kiedy dotarła do gospody, zobaczyła Kimmy czekającą na nią przed wejściem. Mała ubrana była w puchową, zieloną kurteczkę, białe kozaczki, czarne legginsy i białą czapkę przypominającą te, które nosiła w Japonii. Dziewczynka podbiegła do Chang, ściskając mocno jej szyję. Ciocia tylko się uśmiechnęła, pomachała im na pożegnanie i weszła do gospody.

-To gdzie idziemy najpierw ? - spytała Kim z błyskiem w oczach.

Chochi zaśmiała się i pociągnęła dziewczynkę za sobą. Odwiedziły pocztę, sklep Zonka, widziały (oczywiście z daleka) Wrzeszczącą Chatę, Herbaciarnię. Kiedy dotarły do Miodowego Królestwa, Cho kupiła dwie duże czekolady. Jedną spałaszowały na miejscu. Kimiko bolały już nogi, więc czarnowłosa prawie zaniosła ją do Trzech Mioteł. Usiadły przy stoliku. W środku było pełno gości. Cho wypatrzyła Seamusa i pomachała mu życzliwie. Chłopak uśmiechnął się zaczął przepychać się w ich kierunku. Po chwili usiadł na ławce obok Kimmy. Spojrzał na nią wesoło i zapytał:

-A kim jest ta śliczna panienka ?

Kim zaśmiała się i wyciągnęła w jego kierunku rączkę. Potrząsnęła żywiołowo jego dłonią i stwierdziła poważnym tonem:

-Drogi panie, ja nazywam się Kimiko Persival i mam 3 lata i 2 miesiące.

-Ooo, ale jesteś stara – Seam roześmiał się głośno.

Widać było, że się polubili. Cho patrzyła na ich przekomarzania z lekkim uśmiechem na ustach. Nagle zobaczyła Harry'ego, który przeciskał się przez tłum ku nim. Usiadł obok Chang, jak gdyby nigdy nic. Spojrzał na Kim i pytająco uniósł brew. Dziewczynka zaczęła wiercić się pod jego spojrzeniem. Chochi szybko przedstawiła ich sobie. Potter nie poświęcił jej zbyt wiele uwagi, od razu odwrócił się do czarnowłosej.

-Skończyłyście już zwiedzanie ? - spytał.

-Tak, zaraz odprowadzę Kimmy do domu. - odparła.

Kimiko zaczęła protestować, jednak Cho uciszyła ją jednym spojrzeniem.

-Może spotkamy się później w Miodowym Królestwie ? Ty odprowadzisz swoją kuzynkę, a ja w tym czasie muszę spotkać się z Tonks. Wiesz... - Wybraniec ściszył głos – Podobno widziano Bellatrix niedaleko. Właśnie Zakon zajmuje się tą sprawą.

Chang zamurowało. W swojej euforii zapomniała o niebezpieczeństwie ciążącym nad Eliliot. Mimo iż się pokłóciły, El nadal była jej przyjaciółką.

Pokiwała głową.

Pomogła ubrać się Kim i już po chwili wyszły na dwór, czując lodowaty śnieg na twarzy. Mała odwróciła się, aby ująć Seamusa za szyję.

-Obiecaj, że mnie odwiedzisz... - pisnęła.

-Przysięgam ! - zaśmiał się.

Cho pociągnęła Kimmy w drugą stronę. Chciała jak najszybciej odprowadzić ją do mamy, a by dowiedzieć się czegoś więcej od Tonks. Chang stwierdziła, że musi wytłumaczyć małej Kim, dlaczego przez jakiś czas nie będzie jej odwiedzać. Wtedy będzie bezpieczna. Weszła razem z nią w ślepą uliczkę, pogrążoną w mroku. Uklękła przy niej i zaczęła mówić:

-Kimiko... Nie będę teraz cię odwiedzać...

-Dlaczego ? - dziewczynce zaszkliły się oczy.

-Po prostu... Tak będzie lepiej. Musisz mi zaufać. To nie są sprawy dla ciebie. Kiedyś ci powiem. Obiecuję.

Kim pokiwała głową i mocno przytuliła się do swojej kuzynki.

-Kocham cię... - szepnęła wzruszona Cho.

-Ja ciebie też... - odparła, również szeptem, Kimmy.

Nagle coś poruszyło się w samym rogu uliczki. Dziewczyny zamarły, nasłuchując. Po chwili z cienia wyłoniła się jakaś osoba. Chang wstrzymała oddech. Poznała ją.

-Co za wzruszająca scena ! - zaśmiała się Bellatrix Lestrange.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :) Przepraszam, że znowu tak długo nie było, ale brak weny. Ale skończyłam. Co myślicie ?

2 komentarze:

  1. Jejciu! Więc Kimmy to jej kuzynka :D Hah... polubiła od razu Seamusa! :D . Kurcze... zaśmiałam się przy tym momencie: "Kimiko uczepiła się nogi Cho i nie chciała jej puścić." Heh. Ale z końcówką, to... szczęka mi opadła. Bella? Czekam niecierpliwie na NN!
    Pozdrawiam,
    Kaja
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Kimmi jest słoodka *,*
    Tak szczerze, to Harry zachowuje się jak kobieta w ciąży...
    Nie powinien złościć się na Cho za to, że chciała się spotkać z dawno nie widzianą kuzynką. ; /
    Kim polubiła Seamusa! Moja krew normalnie^^
    A skoro już o nim- szkoda mi go, ale robi dobrą minę do złej gry. Weź daj mu jakąś fajną dziewczynę : D
    Biedny Ron! : c
    Bellatrix?! Ojesu! Zawał!
    Dawaj szybko next! :3
    Pozdrawiam, Naomi ; *

    OdpowiedzUsuń