niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział XII


[Nagle coś poruszyło się w samym rogu uliczki. Dziewczyny zamarły, nasłuchując. Po chwili z cienia wyłoniła się jakaś osoba. Chang wstrzymała oddech. Poznała ją.

-Co za wzruszająca scena ! - zaśmiała się Bellatrix Lestrange.]



Cho popchnęła Kimmy za siebie i wyciągnęła różdżkę. Mierzyła nią w Bellę. Ręką trzęsła się jej okropnie, a nogi miała jak z waty. Lestrange zaśmiała się przeraźliwie.

-Myślisz, że zrobisz mi krzywdę ? - wydęła usta – No dawaj... Czekam !

Chang nie robiła nic, stojąc jak wrośnięta w podłogę.

-Wiedziałam... - jeszcze raz zaśmiała się i odrzuciła długie loki na plecy.

Wreszcie Chochi odzyskała głos.

-Co tutaj robisz ? Czego chcesz ?! - krzyknęła.

-Spokojnie, bo ci jeszcze makijaż spłynie... - kobieta uniosła brwi – Tak naprawdę nie przyszłam do ciebie, tylko do niejakiej panny... Eliliotty ? Nieważne. Ale skoro już tu jestem, mogę zająć się wami. Może na początek twoja mała przyjaciółka...

Kiedy Bellatrix spojrzała na Kim, mała skryła się jeszcze bardziej za Cho. Bella machnęła niedbale różdżką, a Kimiko poleciała do przodu, zatrzymując się przed nią. Chang nie mogła się ruszyć. Strach paraliżował ją całkowicie. Kobieta wyciągnęła rękę i pogładziła policzek Kim opuszkami palców. Dziewczynka zadrżała pod jej dotykiem. W tym momencie Cho odzyskała władzę w nogach. Rzuciła się do przodu i krzyknęła:

-Expelliarmus !

Bella odbiła zaklęcie i wrzasnęła:

-Incarcerous !

Grube więzy wystrzeliły z jej różdżki i oplotły najpierw talię Krukonki potem jej nogi i nadgarstki, a później jej głowę. Bellatrix zacmokała i odwróciła się z powrotem do Kim.

-Co by tu z tobą zrobić ? - przechyliła głowę.

Kimmy zaczęła płakać.

-Już wiem ! - krzyknęła – Najpierw popatrzysz, jak inni cierpią...

Machnęła ponownie różdżką i sznury krępujące Cho zniknęły. Dziewczyna poderwała się na nogi i chwyciła Kim za rękę, jednak Bella szepnęła już:

-Crucio...

Chochi puściła dłoń Kimmy i upadła na ziemię. Usłyszała własny krzyk, pełen bólu i rozpaczy. Czuła jakby wszystkie jej wnętrzności wyparowały. Kończyny odmówiły jej posłuszeństwa i skręcały się okropnie. Mała patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami. Cho nadal wrzeszczała. Przed oczami migały jej najgorsze chwile z jej życia. Od dzieciństwa do chwili, kiedy Harry pocałował Ginny na jej oczach. Znów czuła łzy na policzkach, znów biła rękami w poduszkę, płacząc i zawodząc. Pogrążała się w czarnej dziurze... Powoli traciła świadomość... Aż w końcu zapadła ciemność, a ona nie czuła już nic.

W tym samym czasie Kim padła na kolana i biła Chang po policzkach, próbując ją obudzić. Oczy stanęły jej w słup, jednak nadal krzyczała i skręcała się z bólu. Bella patrzyła na to wszystko ze śmiechem. Oczy błyszczały jej radosnym blaskiem. Miała niezły ubaw z cierpienia dziewczyn. Nagle rozbrzmiały czyjeś szybkie kroki. Bellatrix wytężyła oczy w skupieniu, wypatrując nowego gościa. Po chwili zza rogu wyłonił się człowiek. Szepnął coś, a z jego różdżki wystrzelił purpurowy płomień. Zawirował wokół Lestrange. Na twarzy kobiety zastygło takie przerażenie, że aż upuściła różdżkę. Cho przestała krzyczeć, jednak nadal leżała na ziemi, dysząc jak po biegu. W tym czasie mężczyzna zbliżył się powoli do Belli. Przycisnął jej różdżkę do gardła, a ona zacharczała złowrogo. Chochi niespodziewanie zdała sobie sprawę, kim jest ten człowiek. Był to Harry.

Potter miał zaciśnięte zęby, wpatrując się z furią w czarownicę. W jego oczach pałała złość, jakiej jeszcze nigdy u niego nie widziała.

-No dalej, Harry... Już ci kiedyś powiedziałam, musisz tego naprawdę chcieć... - wyszeptała Bella.

Palce czarnowłosego jeszcze bardziej zacisnęły się na różdżce. Wziął głęboki oddech i postąpił krok do przodu. Nagle zza rogu wyskoczyła Tonks, a za nią Kingsley. Ich wzrok powędrował od leżącej na ziemi Cho, do Bellatrix, która chichotała, opierając się o kamienny mur.

-No nic... To ja się zbieram... Chociaż, zabiorę jedną panienkę na wycieczkę... - stwierdziła Bell.

Zanim Kingsley zdążył ją złapać, lub chociaż podnieść różdżkę, chwyciła Kimiko za rękę i zniknęła w pyle oraz przerażającym huku.

Cho wydała z siebie mrożący krew w żyłach krzyk. Wyciągała ręce w stronę pyłu. Tylko tyle zostało po Kim.

Tonks złapała Harry'ego za ramiona i zdrowo nim potrząsnęła.

-Ta młoda dama potrzebuje ciebie. I tylko ciebie. Nie zawiedź jej. Ona cierpi. - powiedziała.

Potter błyskawicznie się odwrócił i po chwili znalazł się tuż przy Chochi. Chłopak spojrzał Krukonce w oczy, jakby chciał przejąć cały jej ból. Mimo że zaklęcie już minęło, w jej sercu pulsowała wielka rana, a całe jej ciało przejęło niesamowite odrętwienie. Gryfon wziął dziewczynę na ręce, przytulając ją do siebie.

W tym czasie Tonks i Kingsley zniknęli, ruszając w pościg za Lestrange. Podążyli szybko w kierunku Hogwartu.

Kiedy wreszcie dotarli do Drzwi Wejściowych, był już nieźle zmęczony. Na jego czole błyszczały kropelki potu. Mocniej przycisnął do siebie Chochi.

-Już niedługo... Zaraz zajmie się tobą pani Pomfrey... - szepnął do jej ucha.

Chang wysiliła się mocno i prawie niezauważalnie kiwnęła głową. Przyciągnęła Harry'ego do swojej twarzy i mruknęła:

-Kimiko...

-Nie martw się teraz... Tonks na pewno ją znajdzie... A teraz śpij.

Czarnowłosa posłusznie zamknęła oczy i zapadła w głęboki sen.

~

Ktoś uderzał w jej policzek. Otworzyła gwałtownie oczy, a zaraz potem je zmrużyła. Obraz zamazywał jej się, więc ta osoba wyglądała jakby zrobiona była z atramentu. Kiedy wreszcie odzyskała dobrą widoczność, rozpoznała Hermionę. Rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że leży w skrzydle szpitalnym.

-Musiałaś tak mocno ? To bolało... - mruknęła Cho, odsuwając białą kołdrę i siadając na łóżku.

-Przepraszam ! - krzyknęła Hermiona z roztargnieniem.

Chochi wstała, trzymając się łóżka. Powoli się wyprostowała. Po chwili Hermiona dodała:

-Wiesz dlaczego cię obudziłam ?

-Czemu ?

-Tonks tu była...

-I co ? Co powiedziała ? Znaleźli Kim ? Gdzie była ? Co z nią ? - napadła na nią Cho.

-Nie przerywaj mi ! - oburzyła się Miona – Chodzi o to, że...

Chang czekała cierpliwie, aż dokończy. Granger zaczerpnęła oddechu i powiedziała cicho:

-Nie mogą jej znaleźć... Ślad po niej zaginął.

Cho usiadła z powrotem na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Hermiona wyciągnęła rękę i pogłaskała ją po plecach. Nic nie mówiła.

W tym momencie do pomieszczenia wszedł Potter. Rzucił okiem na całą sytuację i podbiegł szybko do dziewczyn. Hermiona wyszła cicho z pomieszczenia. Harry usiadł koło Cho i przytulił ją, pozwalając jej wypłakać się w swoje ramię.



~



Minęły dwa tygodnie. Zakon nadal szukał Belli, przeczesując każde możliwe miejsca, pytając wszystkich i używając coraz bardziej skomplikowanych czarów. Jednak bezskutecznie.

Mama Kim, kiedy dowiedziała się o porwaniu córki, dostała histerii. Kiedy udało się ją uspokoić, wyjaśniono jej wszystko dokładniej i zapewniono, że robią wszystko, by znaleźć małą.

Cho w to nie wierzyła. Na początku sama postanowiła szukać kuzynki, jednak zrezygnowała. Przeszukała całe Hogsmeade wzdłuż i wszerz. Bez skutku.

Nie traciła nadziei. Przy pomocy i wsparciu Harry'ego udało jej się odzyskać humor i coraz częściej uśmiechała się do przyjaciół. Kiedy nadchodził moment, że miała tego wszystkiego dość i załamywała się kompletnie, uspakajało ją mruczenie Fevanny i gęstość jej białego futerka. Wtulała w nie twarz i zapominała o całym świecie, a zwłaszcza o tym, iż być może nigdy nie uda im się odnaleźć Kimiko. Ale pozostawała nadzieja. Ta, która trzymała wszystkich przy życiu i pozwalała wpatrywać się dzielnie w każdą mijaną dziewczynkę. Ta, która kierowała poszukiwaniami. Ta, dzięki której Chang mogła spać w nocy...

Któregoś wieczoru Harry postanowił pokazać Cho pokój wspólny Gryfonów. Gruba Dama trochę się wahała, widząc niebieskie paski na ubraniach dziewczyny, ale w końcu ich przepuściła. Chochi weszła do okrągłego, przytulnego pomieszczenia, pomalowanego na czerwono. W kominku płonęło przyjemne ognisko, oświetlając cały pokój, który wypełniony był stolikami i podniszczonymi fotelami. Harry ścisnął pokrzepiająco dłoń i poprowadził ją między Gryfonami. Ludzie patrzyli na nich nachalnie, marszcząc czoła. Dziewczyna czuła się okropnie, jakby była nieproszonym gościem. I tak chyba właśnie było.

Usiadła na fotelu wskazanym przez Pottera. Przyszli Hermiona i Ron, trzymający się za ręce. Weasley był dla niej bardzo miły. Pogadali trochę, aż rozmowa w pewnym momencie się urwała. Harry odchrząknął i rzekł:

-Chciałbym... chciałbym... Chciałbym ci coś dać.

Cho uśmiechnęła się do niego. Wyciągnął z kieszeni dość duże pudełeczko. Otworzył je i wyjął kartkę.

-Najpierw przeczytał to... - powiedział.

Chang wzięła od niego papier i przeczytała:






Jeżeli chcesz płakać,
Będę twoim ramieniem.
Jeżeli chcesz się śmiać,
Będę twym uśmiechem.
Jeżeli chcesz latać,
Będę twoim niebem.
Jeżeli chcesz się wspinać,
Będę twoją drabiną.
Jeżeli chcesz biec,
Będę twoją drogą.
Jeżeli chcesz przyjaciela,
Nie ma znaczenia kiedy
Będę wszystkim czego potrzebujesz.
Możesz na mnie liczyć.*
A to dlatego, że cię kocham.

Cho spojrzała na niego wzruszona. Gardło miała ściśnięte, a w oczach zalśniły łzy. Kiedy Harry podał jej pudełeczko, naprawdę zaczęła płakać. W pudełku leżał naszyjnik z prawdziwego złota, lśniący, wspaniały z diamentem na końcu. Kamień mienił się wszystkimi kolorami tęczy, połyskując wesoło. Potter przytulił ją, a Hermiona i Ron zaczęli bić brawo. Usta Chang i Harry'ego połączyły się w delikatnym, czułym pocałunku.
Nagle w szybę zastukała sowa. Cho nie zwróciła na to uwagi, zajęta Harrym. Hermiona wzięła wiadomość od ptaka i ją przeczytała. Najpierw zbladła, a potem uśmiechnęła się szeroko. Chochi spojrzała na nią zaskoczona, a Granger podała jej kartkę. Kiedy Cho ją przeczytała, rzuciła się Potterowi na szyję i mocno go ściskała, dziękując Bogu.
Ron podniósł kartkę i odczytał parę słów nabazgranych na szybko:


Znaleźliśmy Kimiko. Jest słaba, ale żyje.

Tonks


*słowa piosenki Rossa Lyncha i Laury Marano ,,You can come to me".

3 komentarze:

  1. O tym początku to już ci pisałam ;) . Kurcze! Harry taki czuły, troskliwy... A w dodatku to co w Pokoju Wspólnym... Kurcze! Też bym chciała mieć takiego chłopaka <33 . Dał też naszyjnik ^.^ . Ale szczerze to najbardziej mi się tutaj podobało właśnie ta cała scena w Pokoju. Najbardziej ta krótka wiadomość :D Kimiko żyje! :D
    Pozdrawiam i weny!
    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej, jacy oni słodcy *.* Wiesz, na początku myślałam, że Harry chce jej się oświadczyć xd
    Znalazłam chyba mały błąd, pisałaś, że Bella zabrała Kim, a potem, że Kim była z Cho, ale nie mogła skoro zabrała ją Bella o.O
    Dobrze, że Harry, Tonks i Kingsley je uratowali!
    Pozdrawiam : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, już poprawiam :) To dlatego, że początkowa wersja miała być inna, ale potem poprawiałam i zapomniałam o tym ^^

      Usuń