[Ron
podniósł kartkę i odczytał parę słów nabazgranych na szybko:
Znaleźliśmy
Kimiko. Jest słaba, ale żyje.
Tonks]
Cho
pędziła korytarzami w kierunku skrzydła szpitalnego, zostawiając
wszystkich w tyle. Wołali, żeby zwolniła, ale ona pruła dalej,
wiedząc, że tam jest Kim. Przy drzwiach dogonili ją, a Harry
chwycił ją za rękę. Stała, wpatrzona we wrota. Nagle ogarnął
ją strach. A co jeśli mała jest w tak ciężkim stanie, że nie
zdołają jej uratować ? Jej głowę przeszył straszny ból.
Wstrzymała oddech, bo powietrze kuło ją w płucach. Jednak uścisk
dłoni Pottera dał jej siłę wejść do sali. Otworzyła drzwi i
ruszyła w kierunku łóżka otoczonego przez dorosłych, czyli
dyrektora, profesora Flitwicka, Tonks, Kingsleya i ciocię. Ciotka
płakała, pochylając się nad wątłym ciałkiem leżącym na
białym prześcieradle. Dziecko miało ubranie w strzępach,
potargane włosy, blizny na rękach i twarzy oraz straszne cienie pod
oczami. Cho zdała sobie sprawę, że to Kimmy. Nie poznała jej na
początku, tak bardzo była skatowana. Chochi podeszła do łóżka,
a pozostali rozstąpili się w milczeniu, aby zrobić jej przejście.
Dziewczyna dotknęła policzka Kimiko, przełykając słone łzy. Nie
ruszała się, tylko cichy, płytki oddech świadczył o tym, że
żyje.
-Co
z nią ? - odezwała się Chang.
Nagle
zjawiła się pani Pomfrey i to ona odpowiedziała na pytanie:
-Jest
w strasznym stanie. Ledwo żyje, chyba to widać. Postaram się jak
będę mogła, ale nic nie obiecuję.
-Wygląda
na to, że Lestrange torturowała ją Cruciatusem, lecz także
pocięła ją sztyletem, stąd te blizny. Widać, że nie raz miotała
ją o ścianę, zahaczając o coś ostrego, dlatego ma ubranie w
strzępach – rzekł Kingsley.
-Mówisz
o niej, jakby była przedmiotem, w którym można byłoby ocenić
straty ! - wrzasnęła Cho.
-Spokojnie...
- skarcił ją Dumbledore, po czym zwrócił się do Tonks – Gdzie
ją znaleźliście ?
-Podążyliśmy
za śladem Bellatrix i znaleźliśmy ją w starej chacie, na granicy
Czech i Polski. Leżała w ciemnym kącie. Na początku myśleliśmy,
że nie żyje, jednak zobaczyliśmy, iż oddycha. Szybko napisałam
wiadomość do panny Chang, a potem przetransportowaliśmy ją tutaj.
Albus
pokiwał głową, patrząc na dziewczynkę. Po chwili wyciągnął
rękę i delikatnie pogłaskał ją po włosach. Skinął głową na
pozostałych, a potem wyszedł. Za nim podążyli dorośli,
zostawiając Harry'ego i Cho sam na sam z Kim. Chochi ponownie
pogłaskała ją po policzku. Rozpłakała się na dobre. Potter
objął ją, a ona do niego przylgnęła. Wtem Kim otworzyła lekko
oczy. Zamrugała i spojrzała na czarnowłosą.
-Cho...
nic ci nie jest ? - zapytała ochryple.
-Nie,
kaczuszko... - odparła wzruszona.
-To
dobrze...
Mała
zamknęła oczy i zasnęła kamiennym snem. Chang szepnęła do
zielonookiego:
-Odzyskałam
nadzieję...
~
19
czerwca
-Harry,
Harry ! Już po wszystkim !
Cho
rzuciła się chłopakowi na szyję. Właśnie miała za sobą
wszystkie egzaminy – owutemy.
-I
jak ? - spytał.
-Nie
wiem... - zaśmiała się – Mam nadzieję, że nie aż tak źle...
Na pewno lepiej od Pruddence – dodała.
-Ej
! - zawołał czarnowłosy – Nigdy nie byłaś taka... złośliwa.
Co z tobą ?
-Przepraszam.
To przez ten cały stres. - westchnęła.
Pochylił
się i pocałował ją lekko. Spojrzał w jej oczy i zapytał z
delikatnym uśmiechem:
-Lepiej
?
-Może...
- odparła.
Oboje
wybuchli śmiechem. Trzymając się za ręce, szli w kierunku drzwi
wejściowych. Nagle tuż obok nich wyhamował Seamus.
-Cześć,
Seam. - przywitała się Chang.
-Hej.
Jak ci poszły testy ? Bardzo źle ? Wykopią cię z kraju ? -
zapytał z udawaną troską.
-Bardzo
śmieszne, wiesz ?! - odgryzła się dziewczyna.
-Idziesz
z nami ? - zaproponował Harry.
-Gdzie
?
Para
spojrzała na siebie. Właściwie to nie wiedzieli, dokąd pójdą
najpierw. Chcieli wstąpić do Hagrida, bo długo się z nim nie
widzieli i sprawdzić, co u Kim.
Od
czasu odnalezienia w chacie, Kimmy bardzo się zmieniła. Nie
chodziło tu o jej zdrowie. Jej organizm regenerował się bardzo
szybko, chodziła, mówiła, próbowała także bawić się z
Fevanną. Jednak gdy coś poszło źle, nie po jej myśli, od razu
wpadała w straszliwą złość. Miotała swoimi zabawkami, krzyczała
wniebogłosy, raz nawet próbowała zrobić krzywdę kotce. Gdy
podczas takiego ataku Cho spojrzała w jej oczy, doznała szoku. Było
w nich widać takie zło, jakie widywała tylko u Bellatrix. Po
chwili Cho uznała, że jej się przewidziało, lecz to spojrzenie
prześladowało ją do dzisiaj.
Co
do Lestrange, nie poczynili wielkich postępów. Co jakiś czas
trafiali na jej ślady, jednak słuch po nie zaginął. Wiadomo było
tylko, iż działała sama. Nie miała wspólników.
Chang
wyjaśniła sobie wszystko z Eliliot, Van i Domi. Nie były już
takimi dobrymi przyjaciółkami jak kiedyś, ale zawsze coś.
Dziewczyna nie mogła spać, myśląc ciągle o tym, jak powiedzieć
Eli, że Bella pragnie jej śmierci. Nie potrafiła zrobić tego
wprost, zabrakło jej odwagi. Wyrzucała sobie, że nie powiedziała
jej tego od razu, byłoby łatwiej. Jednak nie cofnie czasu. Musi jej
kiedyś powiedzieć. Zdecydowała, że zrobi to zaraz po tym, jak zda
owutemy. Czyli teraz.
-Halo
! Ziemia do Cho ! Lepiej się pospieszmy, bo jak złapie nas
Hermiona, to nie zdążymy do zmroku.
Chochi
spojrzała na Harry'ego nieprzytomnie, ale kiwnęła głową. Wyszli
z zamku i podążyli do chatki Hagrida. Do niego postanowili udać
się najpierw.
Zapukali
do drewnianych drzwi. W środku rozległo się szczekanie psa
Hagrida, Kła. Po chwili w drzwiach stanął sam Rubeus. Wpuścił
ich do środka, posadził przy stole i zaparzył herbaty w kubkach
wielkich jak dzbany. Prowadzili luźną rozmowę, wypytywał Cho o
egzaminy, pocieszał, że na pewno nie wyszło źle... W końcu padło
pytanie:
-Kim
teraz zamierzasz zostać ?
Chochi
zawahała się. Nie wiedziała jeszcze, czy iść własną drogą,
czy zrobić to, o czym zawsze marzyła jej mama. Hagrid chyba
wiedział, o czym myśli, bo nachylił się do niej i powiedział
cicho:
-Nikt
nie może decydować za ciebie. Rób to, co podpowiada ci serce, w
końcu do tego jesteś stworzona. Nie możesz spełniać cudzych
marzeń, nawet rodziców.
Chang
spojrzała na niego z wdzięcznością. Wyglądało na to, że czytał
w jej myślach.
-Dziękuję
– szepnęła.
Teraz
wiedziała, co ma zrobić. Kto by pomyślał, że pomoże jej w tym
Rubeus Hagrid ? Pójdzie za głosem serca.
Cała
trójka szybko pożegnała się i wyszła z chatki. Seamus postanowił
wrócić do zamku, a Harry i Cho podążyli w kierunku Hogsmeade.
Dostali specjalne pozwolenie od dyrektora, aby mogli odwiedzić Kim.
Kiedy
stanęli przed drzwiami gospody, Chochi bez wątpliwości zapukała
drewnianą kołatką. Po chwili otworzył starszy człowiek z długą,
szarą brodą. Serdecznie zaprosił ich do środka i zaprowadził do
saloniku, gdzie siedziała ciocia dziewczyny i Kimmy. Mała rzuciła
się jej i Harry'emu na szyje. Nie lubiła go aż tak bardzo jak
Seamusa, jednak ostatnio ich relacje się polepszyły. Cho zaśmiała
się i lekko odsunęła od siebie dziewczynkę.
-Cześć,
słoneczko. Świetnie wyglądasz. - stwierdziła.
-Ja
? - zaśmiała się Kim – Nigdy nie dorównam twojej urodzie ! -
popatrzyła z podziwem na Krukonkę.
Chang
podczas egzaminów miała na sobie mundurek, jednak przed spotkaniem
z Potterem zdążyła się przebrać w zieloną, zwiewną sukienkę
uszytą z materiału lekkiego jak powietrze. Dziewczyna wyglądała w
niej oszałamiająco. Włosy miała rozpuszczone, gęste loki spadały
jej na ramiona. Wpięła w nie błyskotliwą zapinkę w kształcie
kwiatka, którą dostała kiedyś od babci. Mówiła, że Krukonka
wygląda w niej jak wróżka. Jednak najlepszym dodatkiem do stroju
był jej cudowny uśmiech.
Kimiko nagle wyjęła mały bukiecik zza pleców. Były to skromne kwiatki, zebrane w ogródku, przewiązane granatową wstążką.
-To
dla ciebie – oznajmiła.
Cho
odebrała od niej bukiet i powąchała je z radością.
-Są
cudowne... - zapewniła małą.
Dziewczynka
także uśmiechnęła się szeroko, odsłaniając wszystkie ząbki.
-Wiedziałam,
że ci się spodoba. Są zupełnie jak ty. Skromne, nieśmiałe, ale
piękne. - stwierdziła.
-Przestań,
bo się rumienię ! - zawołała Cho, a wszyscy wybuchnęli śmiechem,
nawet ciocia.
Nagle
Kim przestała się uśmiechać wpatrywała się z zagadkową miną w
okno. Chang również spojrzała w tamtą stronę, jednak nic nie
zobaczyła.
-Coś...
się stało ? - zapytała.
Dziewczynka
powoli odwróciła głowę w jej stronę. Oczy małej były tak obce.
-Ona
się zbliża. Wiem, że znowu mnie odnajdzie – szepnęła.
Wszyscy
patrzyli na nią z przerażeniem.
-M...m...m-myślę,
że... że powinnaś już iść spać – wyjąkała ciocia,
podnosząc się z miejsca.
Kimiko
spojrzała na nią z wściekłością i krzyknęła:
-Nie
możesz mi nic rozkazać !
Ciotka
zamarła, wpatrując się w nią ze strachem. Kim ochłonęła i
rozpłakała się.
-Dlaczego
? Dlaczego ty to robisz, Kimmy ? - zapytała Cho, biorąc ją w
ramiona.
-Nie
wiem... - jęknęła.
-A
może... zabierzemy ją do św. Munga ? - zaproponował Harry.
Ciocia
bez słowa zbliżyła się do Kimiko. Chwyciła ją za rękę. Po
chwili trzasnęło i obie zniknęły. Para znów została sama. Chang
siedziała na podłodze, wpatrując się tępo w okno. Potter
podszedł do niej i ujął jej rękę. Spojrzała na niego z
rozpaczą. Przygarnął ją do siebie i szepnął:
-Wiem,
że to nie jest odpowiedni moment, ale chciałbym ci coś powiedzieć.
-Co
takiego ? – spytała.
-Wczoraj
był u mnie Dumbledore. Dał mi... swego rodzaju wyróżnienie.
Wiesz, co chciałbym robić po szkole ?
Cho
pokiwała głową.
-A
więc... Mogę skrócić naukę o rok i dadzą mi pracę w
ministerstwie. Na początku będę miał szkolenie, ale potem...
zostanę aurorem.
Chochi
popatrzyła na niego. Nie zrozumiała, o co mu chodzi. Jej umysł
pracował wolno, bo ciągle martwiła się o Kim.
-Nie
rozumiesz ? Skończymy razem szkołę ! - krzyknął.
Pojęła,
o co mu chodzi. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Przytuliła go
mocno. Wiedziała, że będą razem. Pomimo wszystko.
Heja :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle przypadł mi do gustu!
Bella opętała Kimmy D: !
Harry mnie zaskoczył. Przez chwilę myślałam, że sie jej oświadczy czy coś w tym stylu. A jednak... Razem ukończą szkołę! Czyli będą mieli lepszy kontakt :D ! Nie wiem jakby wytrzymali, gdyby ona była daleko od Hogwartu, od Harry'ego <33
Myślałam, że tutaj dasz tę rozmowę Cho z El. Cieszę się, że one wraz z Domi i Van.
Czekam oczywiście na next! :D
Pozdrawiam i dużoo weny ci życzę.
Kaja
Blog o Harrym i Cho? Why not? Pierwszy raz taki czytam! Sądzę, że zyska on wielu czytelników, bo jest naprawdę dobry!
OdpowiedzUsuń