Cho szła pomiędzy przedziałami,
zaglądając ukradkiem do środka. Nagle zobaczyła Harry'ego. Serce
załomotało jej w piersi. Niestety, nie był sam. Już chciała
zapukać, kiedy usłyszała, że kłóci się ze swoimi przyjaciółmi.
Dyskretnie stanęła i zaczęła podsłuchiwać.
- Przecież ona na ciebie nie zasługuje ! - krzyczała Granger
- Nic nie poradzę ! Chyba się zakochałem – wyznał Harry.
- No co ty, stary ! Przestań, tak nie można. A poza tym, widzisz chyba, że ONA się do ciebie klei. Nie możesz jej tak po prostu złamać serca – zszokował się rudzielec.
- Mówiłem ci przecież, że nic do niej nie czuję ! Kocham ją ! Musicie to zaakceptować, albo nie, a wtedy będę już pewne, iż nigdy nie byliśmy przyjaciółmi.
Miał inną. Naprawdę miał inną. I
na dodatek ją kochał. Wiedziała, kim była ta, która się tak do
niego klei. Coś w niej wrzeszczało, że to jest ona, Cho Chang, a
Harry miał jej dość. A ona tak się łudziła, że on coś do niej
czuje. Widocznie ten pocałunek w czasach Gwardii Dumbledor'a to była
po prostu litość w odpowiedzi na jej łzy. A kiedy chciał ją
zaprosił na bal bożonarodzeniowy ? Na pewno nie było innej
partnerki, wszystkie zajęte.
Cho tak się zamyśliła, że nie
zauważyła, kiedy Harry wyszedł z przedziału. W efekcie wpadł
prosto na nią. Zszokowana Krukonka zatoczyła się do tyłu, a
Gryfon spojrzał na nią jeszcze bardziej zdziwiony.
- Cześć Cho – zapłonęły mu policzki.
„Domyślił się, że podsłuchiwałam.
Ja mu dam popalić...” - pomyślała Cho, a głośno dodała:
- Witaj, Potter.
- Potter ? – chłopak uniósł jedną brew.
- A kim innym dla mnie jesteś ? Albo ja dla ciebie ? Niczym ! Tylko bezlitosną szmatą, która łazi za tobą i się ślini ! Uświadom sobie, że tak nie jest. Nie potrzebuję twojego współczucia. Mam dość tego, że ciągle zmieniasz zdanie. Rozumiesz?! Mam dość! - wybuchła Cho.
Zdziwiony Harry cofnął się o krok.
- Coś się stało ? O co ci chodzi ? - zapytał.
- Jeszcze masz czelność...? Uff !
- Eee... Cho ! Czekaj !
- Nie mam zamiaru. Żegnaj, Potter.
Harry stanął na środku korytarza,
przyglądając jej się dziwnie. Chang ruszyła do swojego
przedziału, zadowolona ze swojego wystąpienia. Lecz kiedy była już
w Wielkiej Sali, stwierdziła, że nie ma tam Harry'ego. Nagle
zachciało jej się płakać. Z jej ciemnych oczu popłynęły łzy.
Zerwała się z siedzenia i pobiegła do dormitorium. Nie chciała
widzieć tych wszystkich spojrzeń. Nie rozbierając się nawet,
rzuciła się na łóżku i między szlochami i dreszczami myślała
o Potterze. O chłopcu który przeżył. Ale nie w jej sercu. Tego
była pewna.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Hej :) Publikuję dzisiaj krótki rozdzialik :) Jutro też opublikuję... dwa. Szaleję :p No, ale miałam trochę czasu, więc nie będę czekać z publikacją. Pozdrawiam <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz